wtorek, 30 września 2014

Teatralnie

Nie wiem, czy wy też tak macie, ale ja coraz częściej zaczynam obserwować ludzi. Ostatnio zauważam, że owi ludzie (nieważne mali czy duzi), kiedy słyszą połączenie słów "warsztaty teatralne", albo, co gorsza, np. "teatr dla młodzieży" (dla dorosłych, dla dzieci, noworodków, czy kogo tam chcecie) i że tam ogłoszono zapisy zaczynają blednąć, wszelka krew z twarzy odpływa natychmiast w bliżej nie określone obszary ciała (podejrzewam, że stopy są odpowiednią lokalizacją), kości nabierają cudownej umiejętności bycia gumowymi i już trudności lokomocyjne skutecznie uniemożliwiają wykonanie najmniejszego nawet kroku, a  pójście i zapisanie się na ów "warsztaty teatralne" zaczyna być wyczynem na miarę zdobycia Kilimandżaro. Zaraz po zwalczeniu objawów gumowatości zaczyna się faza "Ale Janie", czyli "ale ja nie grałem nigdy w teatrze", ale ja nie chodziłam nigdy na kółko teatralne", "ale ja nie mam dykcji" i tak do nocy możemy mnożyć wymówki. Znam rekordzistę, który 20 razy zawołał "Ale Janie" zanim skapitulował.
Zatem, umówmy się, "warsztaty teatralne" to nie casting do Teatru Narodowego! Nikt nie da wam na pierwszych zajęciach roli Hamleta, ani wiersza trzynastozgłoskowcem do wyrecytowania na pamięć!
Żeby nie być gołosłownym odsyłam do relacji z "warsztatów teatralnych", których bohaterem była klasa III A ze Szkoły Podstawowej Nr 31 w Lublinie: https://www.youtube.com/watch?v=-WUO9nUCQQ4

Pozdrawiam
Basia
Ps. Następnym razem się poprawię i oprócz linka będą też fotki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz