poniedziałek, 27 października 2014

„Im wyżej, tym widoczniej”- czyli maturzyści w akcji.



    W poniedziałek w VIII Liceum Ogólnokształcącym im. Zofii Nałkowskiej w Lublinie odbyły się warsztaty teatralne, których efektem będzie spektakl pt.:” Pod parasolem humoru”. Na scenariusz składają się teksty takich twórców jak: Kazimierz Przerwa- Tetmajer, Ignacy Krasicki, Julian Niemcewicz, a aktorasmi są uczniowie klasy III z przedmiotem "animacja kultury". Może i brzmi groźnie, ale już po pierwszych usłyszanych linijkach czeka się z ogromnym skupieniem na kolejne. Pani reżyser, dr Urszula Lewartowicz, która głowę (jak i serce zapewne) ma pełną pomysłów, w sposób wręcz mistrzowski połączyła teksty i stworzyła scenariusz na „deski teatralne”. Tutaj koniecznie muszę przybliżyć Wam postać naszej Pani reżyser, która z wykształcenia jest pedagogiem, wychowawcą, reżyserem teatralnym, ale przede wszystkim, jak mówi, animatorem.  Tę animacyjną Duszę można spotkać na Wydziale Pedagogiki i Psychologii UMCS, gdzie pracuje i wykłada w Zakładzie Pedagogiki Kultury. Pani Ula jest założycielką Teatru Studenckiego STOPA, z którym zrealizowała wiele projektów. Związana jest również z Lubelską Filharmonią im. H. Wieniawskiego w Lublinie, z którą przygotowuje przedstawienia dla dzieci. Żeby zobaczyć panią Ulę w akcji, należy wybrać się na pokaz lubelskiego kabaretu „PoMimochodem”,  z którym występuje od wielu lat.

Urszula Lewartowicz, reżyser
W przygotowywanym spektaklu gra siedmioro tegorocznych maturzystów. Jako rekwizyty, nasi licealiści używają parasoli przeciwdeszczowych, z którymi potrafią zrobić przeróżne rzeczy. Czy wiedzieliście, że parasol może być psem i szczekać? Może! Jak przyjdziecie na spektakl, to zobaczycie na własne oczy. Musicie przyznać, że intrygujące. Zespół jak i Pani reżyser, bardzo dobrze współpracują ze sobą, a twórcza atmosfera udziela się od samego patrzenia i obserwowania ich pracy. Jestem bardzo ciekawa, jak będą wyglądać dalsze ich próby, także śledźcie koniecznie moje kolejne wpisy.

Życzę Wam, aby każdy Wasz dzień pod parasolem, mijał pod znakiem „parasola humoru”.
Poniżej, jak zwykle galeria zdjęć oraz link do filmu:










Pozdrawiam
Basia

czwartek, 23 października 2014

Pani Justyna, porucznik i rzut granatem

Pamiętacie taki polski film z 1998 roku "Spona"? Film jest adaptacją książki Edwarda Niziurskiego "Sposób na Alcybiadesa".
Otóż, w pewnym renomowanym męskim liceum klasa pierwsza znacznie odstaje poziomem wiedzy od wymaganego, niezbędnego minimum, mizeria umysłowa sięga dna, co bardzo frapuje ciało pedagogiczne. Skutkiem tego są daleko posunięte restrykcje i zaostrzenia wobec pozostałych klas. Atmosfera robi się nieciekawa, a feralni pierwszacy zostają zobligowani przez maturzystów do udobruchania pedagogów. Kupują wiec tytułową "sponę" (czyli sposób na nauczycieli), niestety stać ich tylko na profesora od historii, Alcybiadesa... Co dalej nie zdradzam, ważne, że cała klasa z profesorem na czele odpływają w meandry historii i swobodnie dryfują (słowo klucz w filmie) przez dzieje naszego narodu. Opiszę tylko scenę, kiedy klasa ów "nieuków" poznaje losy Powstania Listopadowego. Uczniowie wspólnie z profesorem Alcybiadesem udają się pod Belweder, profesor dzieli chłopców na drużyny, jedni biegną normalną drogą, drudzy zaś zboczem, pod górę (na skróty). Okazuje się, że ci co skrótami szybciej dostali by się do siedziby ówczesnej władzy, jednak dopadają ich wątpliwości, że wtedy był listopad (mógł być śnieg, było śliskie zbocze itp.), że było ciemno, że mieli oficerowie dodatkowe obciążenie i tak po nitce sami odkrywają dlaczego powstanie mogło zakończyć się klęską, a ukontentowany profesor spokojnie dryfuje widząc jaką moc edukacyjną mają prowadzone przez niego zajęcia.
Podobne wrażenie miałam obserwując uczestników sobotniego spotkania na osiedlu im. Antoniny Grygowej. Temat niełatwy, ponieważ dotyczący cichociemnych (polskich żołnierzy szkolonych podczas II Wojny Światowej w Anglii i zrzucanych do Polski) i postaci Majora Hieronima Dekutowskiego ps. "Zapora". Spotkanie rozpoczęła się Pani Justyna Dudek z lubelskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, która w bardzo przystępny sposób opowiedziała o specyfice szkolenia cichociemnych, wyjaśniła skąd nazwa tych żołnierzy. Duże wrażenie na uczestnikach zrobił krótki film, w którym dawni cichociemni, dziś leciwi starcy, opowiadają historię swojego szkolenia i zrzutu na terytorium Polski. Osobiście uważam, że relacje świadków historii są jednym z cenniejszym źródeł informacji dla młodego pokolenia.
Następnie grupa uczestniczyła w zajęciach terenowych. Uczestnicy w eskorcie czterech partyzantów stali się oddziałem, który musi się przemieszczać z bronią, obserwować teren, przedostać się na drugą stronę drogi. Wraz z upływem czasu młodzi uczestnicy coraz bardziej stawali się oddziałem, musieli meldować porucznikowi o położeniu wroga, wykonywać komendy. Na zakończenie bezbłędnie odpowiedzieli na zadane im pytania i co mnie cieszy sami mieli ich do naszych rekonstruktorów całkiem spory zasób. Lekcje żywej historii stanowią niezwykłe narzędzie edukacyjne, ponieważ pozostają w pamięci uczestników, angażują go całkowicie, pozwalają doświadczyć i przez chwilę poczuć się bohaterowie sprzed lat.
Z tego miejsca zaproszą was na kolejne nasze spotkanie, które dotyczyć będzie patronki osiedla, Antoniny Grygowej. Zaczynamy, jak zwykle o godzinie 10.00 w sali Centrum Aktywności Środowiskowej przy ul. Grygowej 4b.
Poniżej, standardowo, galeria zdjęć oraz link do filmu:
https://www.youtube.com/watch?v=viGeHjQQL4A&feature=youtu.be























Pozdrawiam
Basia

środa, 22 października 2014

Dzieci - ptaki


    Piątek - szaro, zimno, mokro i ponuro. Kiedy zobaczyłam, co się dzieje za oknem, wszelka chęć do wychodzenia z domu schowała się w najdalszy kąt mojego mieszkania. Koniec tygodnia i taka pogoda…! Stwierdziłam, że może jak wyjdę to i odrobina słońca też się znajdzie.
I znalazła się, w samym sercu dzielnicy Bronowice, tj. w domu kultury, gdzie po raz kolejny odbył się warsztaty teatralne, w których uczestniczą dzieci z klasy IIIA SP NR 31 im. Lotników Polskich w Lublinie.

   Celem warsztatów jest wspólna praca nad spektaklem pt. ”Ptasie radio”,  do znanego i lubianego wiersza. Przypomnę, że scenariusz i tytuł nie są przypadkowe. Chodzi o nazwy ulic dzielnicy Bronowice i jej okolic, które wprost wpisują się w dzieło Juliana Tuwima. I znalazła się,w samym sercu dzielnicy Bronowice, tj. w  domu kultury, gdzie po raz kolejny odbyły się warsztaty teatralne, prowadzone przez Kasię i Adriana z uczniami ze Szkoły Podstawowej nr 31 w Lublinie.

    Warsztaty rozpoczęły się krótką rozgrzewką, bo jak wiadomo, przed każdym działaniem trzeba ciało obudzić i pobudzić. Pomimo przedpołudniowych godzin, nikt nie wyglądał na zaspanego, a i ja nie czułam nawet potrzeby wypicia kawy. Następnie uczestnicy zagrali ptasie „Memory” (ornitologiczna wariacja na temat znanej gry pamięciowej). Gra okazała się tak bardzo wciągająca, że konieczne było rozegranie kilku rund. Sądzę, że będzie to "must have" każdych kolejnych warsztatów. Dalej była już tylko praca, praca i jeszcze raz praca! 
Jak wiadomo, najniewdzięczniejszą rolą każdego reżysera jest przydział ról. Jest to zadanie tym trudniejsze, im zdolniejsi i fajni są aktorzy. Z tego miejsca ogłaszam, że za nic w świecie nie zamieniłabym się z Adrianem i Kasią, którzy musieli tego przydziału dokonać. Obeszło się bez łez i krwi, więc chyba jest sukces. Zatem, wszystkie wróble, zięby, pliszki, słowiki, sowy, dzierlatki zabrały się za wspólne czytanie scenariusza. I tu kolejna trudność, no bo jak tu się szybko przestawić, kiedy całe życie mówią na człowieka np. "Maciek", a teraz krzyczą "Wróbel, teraz Ty!".  Ja już dzisiaj wiem, widząc ich zapał i radość, że efekt końcowy będzie niezapomniany zarówno dla widzów, jak i twórców. Nie mogę się go zresztą doczekać.
    Porozmawiałam z kilkoma naszymi aktorami i jak się dowiedziałam, nie jest to ich pierwszy wspólny spektakl, zatem z tremą i zdenerwowaniem radzą sobie świetnie. Bardzo zazdroszczę. Uwielbiają przychodzić na zajęcia, spędzać ze sobą czas i twórczo go wypełniać.  Z takimi aktorami chciałby pracować niejeden reżyser, naprawdę.

   Wyszłam z warsztatów naładowana pozytywną energią i uśmiechem na twarzy. Od razu też świat nabrał kolorów i mój piątek był uratowany. Trzymam kciuki za naszych „małych aktorów” i czekam na kolejną próbę.
A póki co krótki film: https://www.youtube.com/watch?v=geDIxGuNtMw
oraz garść zdjęć














Pozdrawiam
Basia



czwartek, 16 października 2014

Niech mówią inni

Dzisiaj ja zamilknę, a do głosu dopuszczę koordynatora naszego projektu, Joannę, która reporterowi Radia Lublin opowiedziała o realizacji projektu na ulicy Antoniny Grygowej:
http://moje.radio.lublin.pl/mlodziez-z-grygowej-poznaje-patronow.html

W dalszej kolejności przemawiać będą obrazy. Jako pierwsza - filmowa relacja z pierwszego spotkania z grupą rekonstrukcyjną:
https://www.youtube.com/watch?v=7Fu10_wT2gY

 Mam nadzieję, że Wam spodoba się równie bardzo co mnie drugi obraz, który dzisiaj dopuszczę do głosu, czyli plakat naszego projektu. Swoje wrażenia śmiało wyrażajcie w komentarzach.



Pozdrawiam
Basia

środa, 15 października 2014

Garść metod

Postanowiłam wzbogacić naszego bloga o posty z serii "Garść metod". Będzie to cykl opisujący metody, które wykorzystaliśmy w projekcie, aby osiągnąć zamierzony efekt edukacyjny. Opisy będą na tyle ogólne, aby nie sugerować tematu ani sposobu wykonania. Zachęcamy do adaptacji do waszych warunków, potrzeb i możliwości (kadrowych, lokalowych, finansowych), aby nauka (szczególnie historii) przestała być wkuwaniem podręcznika, a stała się przygodą, na którą czeka się z utęsknieniem. Już starożytni filozofowie wiedzieli, że najlepsze efekty przynosi nauka przez doświadczenie. Na dowód Konfucjusz: "Powiedz mi, a zapomnę....,Pokaż mi, a zapamiętam..., Pozwól wziąć udział, a zrozumiem...".
Gra miejska to połączenie gry internetowej, happeningu i interaktywnej zabawy ulicznej i dobrze znanych harcerskich podchodów. Uczestnicy poznają historię miasta, dzielnicy, postaci z nim związanych, architekturę oraz walory turystyczne regionu. Ulice miasta staja się planszą gry, a zespoły uczestniczą w rozwiązywaniu zagadek "wchodząc" w przeszłość swojego miasta. Zabawa opiera się na wcześniej przygotowanym scenariuszu związanym omawianym tematem. W naszym przypadku byli to patroni ulic na Osiedlu Jagiellońskim w dzielnicy Felin w Lublinie. Zespoły rozpoczynają zabawę w podanym miejscu. Każda drużyna otrzymuje kartę gry i mapę. na kolejnych "punktach" mogą być zadania sprawnościowe, logiczne (np. wymagające odszyfrowania, znalezienia czegoś, odpowiedzenia na pytania itp.). Atrakcją gry mogą być osoby w kostiumach nawiązujących do tematu gry, które na wybranych punktach angażują kolejne drużyny do wykonania zadania.Udział w grze to niezwykły spacer po mieście/dzielnicy, to "zadarcie głowy" i oglądanie miasta innymi oczami. Zespół, który pierwszy rozwiąże postawione przed uczestnikami zadania wygrywa. Zwykle kryterium czasu nie jest najważniejsze, a stanowi tylko możliwość uzyskania punktów bonusowych. Przy ocenie poszczególnych drużyn decydująca jest jakość wykonania zadań, liczba poprawnych odpowiedzi na zadania na kolejnych punktach oraz wiedza uczestników gry. Dodatkowym walorem gry jest integracja uczestników, motywowanie do współpracy w obrębie drużyny, rywalizacja fair - play, nauka pracy i działania w grupie.
 Dla przypomnienia: gra miejska z naszego projektu w dzielnicy Felin:
https://www.youtube.com/watch?v=e8Za7XWZv58

Pozdrawiam
Basia

wtorek, 14 października 2014

Lekcja historii - Major Henryk Dobrzański, ps. "Hubal"


Przypominając Wam mój ostatni post i pytania, którymi czasem ludzie nas dręczą, muszę stwierdzić, że gdyby dzisiaj ktoś zapytał mnie: „Co dziś robiłam?”, od razu odesłałabym go do tego wpisu.

Tak jak zapowiadałam, wybrałam się na osiedle im. Antoniny Grygowej i uczestniczyłam w spotkaniu dotyczącym postaci Henryka Dobrzańskiego, ps.”Hubal”, majora kawalerii Wojska Polskiego. O jego życiorysie i sukcesach opowiadał dr Marcin Baranowski, który na co dzień pracuje na Wydziale Nauk Humanistycznych KUL. Oprócz prezentacji bohaterskiego i zasłużonego żołnierza II RP, wykład dotyczył również sytuacji Polski po I Wojnie Światowej w okresie 20-lecia międzywojennego i ówczesnych działaniach Armii Krajowej. Następnie na pobliskim placu, odbyły się zajęcia z grupą rekonstrukcyjną. Muszę przyznać, że panowie w pełnym umundurowaniu wojskowym z tamtych lat, robili wrażenie. Myślę, że nie tylko ja jestem tego zdania. Uczestnicy zostali podzieleni na 3 grupy i każda z nich odbywała ćwiczenia wojskowe. Dotyczyły one musztry i podstawowych jej komend, takich jak: „Baczność”, „Na ramię broń”, „Prezentuj broń”, „Ładuj broń”. Każdy z uczestników miał możliwość ćwiczenia musztry z replikami karabinów maszynowych, m. in. z karabinem systemu Mausera czy z ręcznym karabinem maszynowym systemu Maroszka. Uczestnicy uczyli się pozycji strzeleckich oraz sposobu obsługiwania broni. Dodatkowo, wszyscy mogli poczuć się jak na prawdziwym polu walki dzięki biegom z granatnikiem (wzór 35), kolejnej prezentowanej broni. Każdy mógł rozstawić broń, załadować nabój i oddać strzał. Oczywiście obyło się bez ofiar i strat wojennych. Na koniec, panowie ze Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej

Wrzesień 39, podsumowali pokazy przypominając najważniejsze informacje dotyczące osoby majora Dobrzańskiego, uzbrojenia i oporządzenia wojskowego. Nie mogło obejść się bez pamiątkowego zdjęcia, które dołączam do postu. Jako pamiątkę, każdy z uczestników mógł zabrać ze sobą łuskę po naboju. Mam i ja, jakby inaczej! Zaczepiłam kilku uczestników i porozmawiałam z nimi odnośnie ich wrażeń. Każdy z nich był bardzo zadowolony i stwierdził, że nie ma lepszej nauki historii niż bezpośredni z nią kontakt. A tak właśnie było. Może żeby zachęcić polskich uczniów do głębszej nauki naszej historii, nauczyciele powinni przychodzić na lekcję w mundurach? Sama z chęcią bym wtedy wróciła do szkoły!
Za tydzień kolejna rekonstrukcja, kolejna postać historyczna i kolejna dawka niezapomnianych wrażeń. Liczę na Waszą obecność.
Zapraszam do obejrzenia zdjęć.
Pozdrawiam
Basia