piątek, 28 listopada 2014

Patroni naszych ulic w walce o Niepodległość

Grudzień zbliża się nieubłaganie, a to znaczy tylko jedno, że nasz projekt zbliża się do końca.
W sobotę, 22 listopada odbyło się podsumowanie warsztatów rekonstrukcji na osiedlu imienia Antoniny Grygowej. Nasi rekonstruktorzy przygotowali cztery scenki rekonstrukcyjne nawiązujące do postaci omawianych podczas warsztatów partonów ulic. Mogliśmy zobaczyć żołnierzy Wojska Polskiego z 1939 roku, oddział polskich partyzantów, przedstawicieli wojska ludowego. Największą atrakcją dla publiczności z pewnością była możliwość wspólnych działań z rekonstruktorami.
Z tego miejsca serdecznie dziękuję w imieniu swoim i uczestników projektu z osiedla im. Antoniny Grygowej rekonstruktorom ze Stowarzyszenia Lubelska Grupa Rekonstrukcji Historycznych "FRONT" oraz Stowarzyszeniu Rekonstrukcji Historycznej Wrzesień 39.
Wszyscy uczestnicy projektu otrzymali pamiątkowe dyplomy i drobne upominki oraz obejrzeli wystawę Modelki Hartwiga udostępnioną przez Galerię PROSPERO z Lublina.
Wszystkim, którzy żałują, że nie zdążyli dołączyć do warsztatów powiem, że to nie koniec przygody mieszkańców osiedla z "żywą historią", ponieważ od stycznia spotkania będą kontynuowane, na życzenie dzieci i młodzieży, którzy dalej chcą poznawać historię swojego kraju. Nadarza się świetna okazja, ponieważ jedna z ulic nieopodal osiedla otrzymała nazwę od nazwiska ostatniego partyzanta, Józefa Franczaka, ps. "Lalek", który zginął w 1963 r.
Standardowo zapraszam do galerii zdjęć i filmiku na Youtube.





Pozdrawiam
Basia

piątek, 21 listopada 2014

Co by było gdyby...

Do napisania tej notki usiadłam z ciężkim sercem, dlatego, że dotyczy ona ostatniego spotkania z rekonstruktorami ze Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej Wrzesień 39 i ich przyjaciółmi, którzy przez blisko dwa miesiące opowiadali dzieciom i młodzieży z osiedla im. Antoniny Grygowej o patronach ulic z ich najbliższego otoczenia.
Na zakończenie uczestnicy projektu poznali postać patronki osiedla, Antoniny Grygowej. Dla niektórych była to pierwsza okazja, by dowiedzieć się czegoś o Pani Antoninie.
Sądzę, że była to dla nich dobra lekcja, ponieważ osiedle, na którym mieszkają nie cieszy się dobrą sławą wśród pozostałych mieszkańców Lublina, a przecież taką patronką należy się chwalić i być dumnym. Jestem przekonana, że gdyby Antonina Grygowa żyła w dzisiejszych czasach, pełnych kolorowych magazynów, przeróżnych rankingów i portali społecznościowych z pewnością została by uznana za (i tu posłużę się językiem popkultury) "ikonę dobroczynności" i obsypana licznymi nagrodami. No bo jak inaczej nazwać kobietę, która bezinteresownie wysyła tysiące paczek (głównie z żywnością) do więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych? Na jej pomoc mogli liczyć szczególnie Ci, którzy nie mieli rodziny, byli samotni. Paczki podpisywała "Ciotka Antonina" i w każdej z nich umieszczała zawsze jakiś drobiazg, aby choć na chwilę rozjaśnić tragiczny obozowy los. Jej paczki docierały do obozów na terenie całego kraju.
Za swoją działalność otrzymywała podziękowania, a i owszem. Lecz były to "jedynie" ciepłe słowa do więźniów,  których uszczęśliwiła paczką oraz właśnie nazwa ulicy. Dla kogoś będzie to "jedynie", dla innych "aż tyle". Ponieważ, to więźniowie, którzy przeżyli obóz na Majdanku wnioskowali o uczynienie Antoniny Grygowej patronką jednej z ulic w pobliżu terenu obozu dla upamiętnienia jej działalności na rzecz więźniów.
Grób Antoniny Grygowej znajduję się na lubelskim cmentarzu przy ulicy Lipowej, zachęcam do odwiedzenia tego miejsca podczas jesiennych spacerów.
Poniżej, jak zwykle galeria zdjęć i link do filmu:
https://www.youtube.com/watch?v=Iyms-hYkb2Q&feature=youtu.be











piątek, 14 listopada 2014

KL Lublin 1941 - 1944

Zapraszam Was do wspólnego spaceru śladami historii. Z pewnością wiecie, że w Lublinie znajduje się ulica Droga Męczenników Majdanka. Z pewnością wiecie też czym jest Majdanek. Część z Was odpowie, że muzeum, część, że baraki z butami, a jaszcze inni, że był tam obóz koncentracyjny. Wszyscy macie rację. Chciałabym, aby po lekturze tego posta wszyscy czytelnicy wiedzieli, że Majdanek to nazwa dawnego niemieckiego obozu koncentracyjnego, wybudowanego w 1941 roku decyzją Heinricha Himmlera. Obóz zajmował powierzchnię 270 ha, dużo więcej niż zajmuje obecne Muzeum i składał się z trzech części: części gospodarczej (baraki, gdzie pracowali więźniowie), części więźniarskiej (pięć pól baraków zajmowanych przez więźniów (zwykle przepełnionych, bez podstawowego wyposażenia, pozbawione okien) oraz segmentu dla strażników (zwykle SS). Majdanek początkowo był obozem dla mężczyzn, od 1942 roku osadzane były również kobiety. Więźniami obozu były też dzieci, głównie żydowskie, białoruskie i polskie (z terenów zamojszczyzny). Więźniowie Majdanka oprócz pracy na terenie obozu byli transportowani m.in. do obozu pracy przy ul. Lipowej (obecnie znajduje się tam CH Plaza).
Więźniowie byli głodzeni (otrzymywane racje żywnościowe były bardzo skąpe w porównaniu do wysiłku, na jaki byli narażeni), często chorowali (z uwagi na przerażające warunki sanitarne panujące w barakach, brak ogrzewania, odpowiedniej odzieży), byli zastraszani, poddawani rozmaitym karom i szykanom.
Śmierć w obozie obecna była stale. Więźniowie umierali w wyniku wycieńczenia organizmu, na skutek chorób, głównie ginęli podczas egzekucji (również zbiorowych - tzw. Dożynki, 8.XI. 1943), byli mordowani w komorach gazowych. Podaje się, że ze 150 tys więźniów, którzy przeszli przez Majdanek około 80 tys straciło życie (z czego 60 tys to Żydzi).
Skąd nazwa ulicy?
W dzielnicy Bronowice (zaraz na jej początku, za wiaduktem kolejowym) można zobaczyć bordowe hangary, to pozostałości po funkcjonującej na tych terenach na początku XX wieku fabryce samolotów Plagego i Laśkiewicza. W czasie II wojny światowej fabryka została zbombardowana, a na jej bocznicy rozładowywano transporty więźniów kierowanych do obozu na Majdanku, tu również odbywała się konfiskata kosztowności. Następnie więźniowie transportowani byli pieszo na teren obozu.
Obóz zlikwidowano 23 lipca 1944 roku po wkroczeniu do Lublina Armii Czerwonej, niedługo potem zorganizowano na terenie Majdanka obóz NKWD dla członków polskiego Państwa podziemnego.
Z uwagi na specyfikę miejsca, relacja ze zwiedzania Muzeum dostępna będzie jedynie podczas prezentacji reportażu dokumentującego projekt.

Pozdrawiam
Basia

czwartek, 6 listopada 2014

Teatr przedmiotu- czyli co, jak i gdzie




Poniedziałki bywają trudne i już sam fakt, że to właśnie nimi zaczyna się tydzień sprawia, że nie jest to najbardziej lubiany dzień tygodnia. I najwięcej zawsze rzeczy do załatwienia, zrobienia i wiele, wiele innych. A to, jak ten czas umyka i z jaką szybkością przewracam kartki w moim kalendarzu, jest niesamowite. Bardzo szybka ta tegoroczna jesień, a może tylko mi się tak wydaje…?

   Poniedziałki, to także dzień warsztatów w Liceum nr 8 im. Z. Nałkowskiej w Lublinie. Nasi dzielni licealiści, pod czujnym okiem Pani Uli Lewartowicz, ćwiczą swoje role i sumiennie pracują nad kolejnymi scenami. Za dwa tygodnie postaram się wrzucić filmik z ich próby, to sami zobaczycie, jak się prace mają. Poszczególne sceny są już ustawione przez Panią reżyser i zespół bardzo dokładnie opracowuje każdą z nich. Aż miło popatrzeć na ten proces twórczy, który z tygodnia na tydzień przyspiesza. 

    Czy znacie takie zagadnienie, jak „teatr przedmiotu”? Jak wiecie, teatr nie jest formą jednorodną i już dawno porzucił swoje stare „ramy”.  Jest wiele jego odmian, rodzajów i dzisiaj chciałabym się skupić właśnie na teatrze przedmiotu.
    Teatr przedmiotu rezygnuje w swojej formie ze słowa na rzecz ruchu przedmiotu, jego cechach i właściwościach. Chodzi tutaj o tzw. narrację plastyczną, która umożliwia zagranie na scenie poprzez przedmiot praktycznie wszystkiego. Przedmiot może zagrać zupełnie inaczej niż żywy aktor, może być czymkolwiek chcemy. Odchodząc często od słowa mówionego, skupia się na animacji teatralnej właśnie poprzez przedmiot. Dzięki temu, widz ma możliwość zetknięcia się z nową, inną, zaskakującą formą. Aktor- animator ożywia przedmioty na oczach widzów i wprowadza ich w świat nieograniczonej wyobraźni. Właśnie taką formą sceniczną zajmuje się nasza grupa licealna. Pobudzają do życia przedmioty i próbują wydobyć z nich cechy, które na scenie okazują się być czymś zupełnie innym- np. parasol jako szczekający pies. Pani Ula, która od dawna zajmuje się tą formą teatralną, potrafi ożywić niemal wszystko. A co najważniejsze- pobudza naszych młodych aktorów do działania i do poszukiwania nowych, niekonwencjonalnych rozwiązań scenicznych. Jestem bardzo ciekawa, co będą ożywiać na kolejnych próbach, bo po dzisiejszym spotkaniu mogę stwierdzić, że nie ma rzeczy nie do ożywienia. Dorzucam parę zdjęć. Następnym razem postaram się także o filmik.

Pozdrawiam
Basia
Zapraszam do galerii













Nadajemy audycję z ptasiego gaju…!



   Czy każdy nastawił aparat? To, co się dzisiaj działo na próbie „Ptasiego radia” jest niesamowite. Pisząc tutaj do Was parę słów, nie mogę wyjść z podziwu dla naszych uczniów
z podstawówki nr 31 w Lublinie. Robota wre- i to jak!

    Dzisiaj na próbie, dzieci rysowały portrety różnych ptaków. Jak się dowiedziałam od Pani Kasi- jednej z reżyserów, są to wzory do stworzenia szablonów. Te z kolei, mają posłużyć jako część dekoracji do spektaklu. Zdradziła mi również, jak będą prezentować się nasi mali aktorzy. Otóż, każde dziecko będzie miało na patyku ptasi dziubek. Reżyserka stawia na nowe i bardzo oryginalne rozwiązania. Każdy ptak swoim ubiorem, ma odzwierciedlać charakter swojej postaci, ale bardziej powiedziałabym- ludzkiej formie. Już tłumaczę. Mamy np. wróbla, któremu nic się nie podoba i jest bardzo zarozumiały. Osoba odgrywająca rolę wróbla, ma być przebrana za „warszawskiego cwaniaka”. Jaskółka z kolei będzie we fraku, a sowy będą przebrane za kujony. Pani Kasia ma bardzo ciekawe pomysły i muszę przyznać, że pomysł zrobi na pewno furorę. Dla mnie bomba!

    Drugi reżyser- Adrian, pracował z dziećmi nad początkowymi scenami. Teksty jeszcze w rękach i nie na pamięć, ale wszystko idzie w dobrym kierunku. Dzisiaj grupa pracowała nad pierwszymi scenami, czyli wystąpieniu spikerów i prezentacji poszczególnych ptaków. Jednym z pomysłów, jest siadanie ptaków na drut. Każde dziecko po swojej prezentacji, „siada” na drucie rozciągniętym na scenie. Bardzo podoba mi się ten pomysł i myślę, że widzom on również przypadnie do gustu. Dzieci będą trzymały kabel bądź sznurek w rękach udając, że siedzą na drucie telekomunikacyjnym. Iście ptasie zwyczaje! Nie będę zdradzać Wam wszystkich pomysłów, bo musicie sami przyjść i zobaczyć spektakl.
    Praca wre. Dzieci słuchają uwag reżyserskich i pracują w dużym skupieniu. Naprawdę czuć tę twórczą atmosferę, kiedy się przebywa na sali podczas próby. Nawet bardzo nie protestują, kiedy muszą powtarzać daną scenę wielokrotnie, a jak wiadomo, to przecież męczące. Zachowują się jak profesjonaliści. Reżyser zaczyna wprowadzać muzykę, także spektakl nabiera coraz lepszych kształtów. Widać, że reżyserzy wiedzą co robią i wszystko jest dokładnie przemyślane. Oby tak dalej, trzymam mocno kciuki!

Pozdrawiam
 Basia
Poniżej jak zwykle galeria zdjęć












 

środa, 5 listopada 2014

Dzień pod znakiem wyzwań

Po raz kolejny spotkaliśmy się w sobotni poranek na ulicy Antoniny Grygowej, gdzie wspólnie z młodymi mieszkańcami osiedla poznawaliśmy historię patrona kolejnej ulicy. Od samego początku spotkanie stało pod znakiem wyzwań:
Po pierwsze: bohaterka spotkania, Lucyna Herc - postać dość dyskusyjna.
Po drugie: wiek odbiorców. Nasz gość, dr Jacek Romanek z lubelskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej niezwykle rzadko mówi do tak młodego audytorium, zatem zainteresowanie uczestników było dla niego wyzwaniem, ale, jak zobaczycie na zdjęciach, podołał wyśmienicie. Podczas wykładu uczestnicy spotkania powtórzyli najważniejsze daty związane z rozpoczęciem działań wojennych na terytorium Polski, poznali sposoby walki Polaków z okupantem sowieckim oraz organizacje i struktury, które temu celowi służyły.
Druga część spotkania, zajęcia w plenerze, również stały pod znakiem wyzwań, sądzę, że bardziej fizycznych, ponieważ bieg z RKM-em łatwy nie jest, nawet jak ma się do pomocy kolegę. Na zakończenie uczestnicy powtórzyli wspólnie z rekonstruktorami najważniejsze informacje o bohaterce spotkania, tj. Lucynie Herc. Jak zwykle zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć oraz filmu ze spotkania:
Film dostępny jest na youtube.com: https://www.youtube.com/watch?v=0cBUcTDyIY8