wtorek, 30 września 2014

Teatralnie

Nie wiem, czy wy też tak macie, ale ja coraz częściej zaczynam obserwować ludzi. Ostatnio zauważam, że owi ludzie (nieważne mali czy duzi), kiedy słyszą połączenie słów "warsztaty teatralne", albo, co gorsza, np. "teatr dla młodzieży" (dla dorosłych, dla dzieci, noworodków, czy kogo tam chcecie) i że tam ogłoszono zapisy zaczynają blednąć, wszelka krew z twarzy odpływa natychmiast w bliżej nie określone obszary ciała (podejrzewam, że stopy są odpowiednią lokalizacją), kości nabierają cudownej umiejętności bycia gumowymi i już trudności lokomocyjne skutecznie uniemożliwiają wykonanie najmniejszego nawet kroku, a  pójście i zapisanie się na ów "warsztaty teatralne" zaczyna być wyczynem na miarę zdobycia Kilimandżaro. Zaraz po zwalczeniu objawów gumowatości zaczyna się faza "Ale Janie", czyli "ale ja nie grałem nigdy w teatrze", ale ja nie chodziłam nigdy na kółko teatralne", "ale ja nie mam dykcji" i tak do nocy możemy mnożyć wymówki. Znam rekordzistę, który 20 razy zawołał "Ale Janie" zanim skapitulował.
Zatem, umówmy się, "warsztaty teatralne" to nie casting do Teatru Narodowego! Nikt nie da wam na pierwszych zajęciach roli Hamleta, ani wiersza trzynastozgłoskowcem do wyrecytowania na pamięć!
Żeby nie być gołosłownym odsyłam do relacji z "warsztatów teatralnych", których bohaterem była klasa III A ze Szkoły Podstawowej Nr 31 w Lublinie: https://www.youtube.com/watch?v=-WUO9nUCQQ4

Pozdrawiam
Basia
Ps. Następnym razem się poprawię i oprócz linka będą też fotki.

wtorek, 23 września 2014

Się chwalimy

Z nieskrywaną dumą ogłaszam wszem i wobec co następuje: Pan Krzysztof Żuk, Prezydent Miasta Lublin objął Honorowym Patronatem nasz projekt "O Grygowej z Tetmajerem wśród Łabędzi na Akacji" doceniając promocję wiedzy o Lublinie wśród młodych mieszkańców naszego miasta.




Tyle samochwały, teraz o pracy!
Od jutra, tj. 24 września ruszamy z warsztatami teatralnymi oraz tworzenia rekwizytów (lalki) i scenografii w Szkole Podstawowej Nr 31 im. Lotników Polskich. Z ulicami wywodzącymi nazwy od ptaków i drzew mierzyć się będą uczniowie klas trzecich pod okiem Pani Eli Łączki - Demczuk. Efekt pracy, czyli najprawdziwszy spektakl teatralny będziecie mogli obejrzeć w grudniu podczas podsumowań projektu, które odbywać się będą w każdej szkole, która uczestniczy w projekcie. Nawet jeśli nie bierzecie aktywnego udziału w warsztatach wpadnijcie na podsumowanie. Będzie to okazja do poznania wszystkich wydarzeń w przysłowiowej pigułce, ponieważ zobaczycie reportaż przygotowany przez Pana Andrzeja, poznacie wszystkie projektowe produkcje ( tj. dwa spektakle oraz rekonstrukcję) przygotowane przez uczestników warsztatów. Wejście oczywiście za darmo. Szczegółowy program i terminarz podsumowań w poszczególnych dzielnicach zamieszczę bliżej grudnia, póki co startujemy z kolejnymi warsztatami.
Filmik i relacja niebawem.
Pozdrawiam
Basia

poniedziałek, 22 września 2014

FC Felin, Władysław Jagiełło i Marylin Monroe

Jest 17 września, wczesny i powiedzmy to sobie otwarcie dość rześki poranek. Pobudka 6.00, kawa w biegu, wygodne buty w garści, a raczej na stopach i w drogę na Felin, osiedle Jagiellońskie, Szkoła Podstawowa nr 52.Już 7.00, czyli zbiórka. Jesteśmy wszyscy: Krzysztof - scenarzysta i animator gry, Joanna - koordynator projektu, Andrzej - dokumentalista, agenci i mistrzowie gry. Brakuje tylko najważniejszych, czyli uczestników. Nie kazali na siebie długo czekać, zwarci, gotowi, pełni energii zjawili się chwilę po ósmej ze swoją "panią od historii", czyli Małgorzatą Grześko, która jakby przeczuwała co ją czeka, bo też miała płaskie, wygodne buty, bardziej do biegania niż spacerów po szkolnych korytarzach.
Szybkie zapoznanie z zasadami gry, trasą, podział na drużyny i ruszyyyyyyyyyyyyyyli! Z tego miejsca pozdrawiam Pana Andrzeja i jego kamerę, którzy dzielnie sekundowali jednej z drużyn na całej długości trasy! A teraz w iśćie komentatorskim skrócie relacja z gry miejskiej: 9 drużyn, 8 punktów z zadaniami, 3 agentów, pomocni mieszkańcy, poszukiwanie tajemniczej "zielonej skrzynki, która nigdy nie jest pusta", jasyr, Władysław Jagiełło+Marylin Monroe = puzzle, 18 prostokątów i kilka zapałek, rozrywkowe kalambury, podróż z Istambułu do Lublina, bujanie za zadanie, zadyszki, mnóstwo radości, nagrody dla wszystkich i jedne podarte rajstopy...
Tyle ode mnie, reszta w filmiku przygotowanym przez Pana Andrzeja. W rolach głównych: uczniowie dwóch klas VI SP Nr 52 w Lublinie oraz osiedle Jagiellońskie https://www.youtube.com/watch?v=e8Za7XWZv58
Pozdrawiam
Basia

poniedziałek, 15 września 2014

Kto jest kim? cz. IV

Poznaliście już prawie wszystkich naszych prowadzących (sylwetki redaktora i koordynatora poznacie przy nieco innych cyrkumstancjach). Trochę nas tu jest, ale nie się co dziwić, bo i sam projekt mały nie jest. Tak na wstępnie przypominam, że z uczniami z SP Nr 52 widzimy się o 8.00 w najbliższą środę (17.09) na grze terenowej. Weźcie wygodne buty i dużo zapału, bo o tej porze dnia tego drugiego nigdy za wiele. Relacja oczywiście na blogu, stronie internetowej i fun page'u (fb) Dzielnicowego Domu Kultury "Bronowice" oraz yt. 
A teraz do rzeczy. Przed wami osoba, która otrzymała chyba najtrudniejsze zadanie w projekcie, czyli Andrzej Gładysz, historyk wojskowości i muzykolog, na co dzień pracownik Filharmonii im. H. Wieniawskiego w Lublinie oraz Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Z zamiłowania śpiewak i popularyzator historii. Organizator cyklu "żywych lekcji historii" w lubelskich szkołach, konsultant i uczestnik filmów i seriali historycznych, rekonstruktor i miłośnik historycznych gier planszowych.
Andrzej i jego współpracownicy wspólnie z grupą młodzieży z osiedla Antoniny Grygowej poznawać będą postaci mjr Hieronima Dekutowskiego, mjr Henryka Dobrzańskiego, Antoniny Grygowej którzy patronują ulicom w pobliżu osiedla Grygowej. Jest jeszcze ulica Lucyny Herc, ale to troszkę inna para kaloszy, o tym później...
Od razu uprzedzę, że niektórym z Was ton tego posta wyda się patetyczny i typowo szkolny, ale cóż, przeczytajcie historię młodych mężczyzn i kobiety, którym należy się nasza pamięć i szacunek.
Hieronim Dekutowski (ps. Zapora), 1918 - 1949 r., ur. w Tarnobrzegu.
W kampanii wrześniowej walczy jako ochotnik, by wkrótce przedostać się przez granicę węgierską. Tutaj internowany ucieka z obozu i przedostaje się do Francji, gdzie wstępuje do tworzącego się wojska polskiego i  kończy Szkołę Podchorążych Piechoty. Po wojnie francusko-niemieckiej przeniesiony zostaje do Wielkiej Brytanii, wstępując do 1 Brygady Spadochronowej. Bierze udział w szkoleniu dywersyjnym, przygotowującym ochotników do walki w okupowanej Polsce. Dzięki wcześniej nabytym zdolnościom i cechom charakteru, trafia do elitarnej grupy 316 ,,cichociemnych”, zrzuconych do okupowanej Polski. Z liczby tej 112 zginęło, a ośmiu łącznie z mjr Hieronimem Dekutowskim stracono z wyroków stalinowskich sądów. W nocy z 16 na 17 września 1943 roku zostaje zrzucony do Polski, w okolicach Wyszkowa, po czym otrzymuje stopień oficerski- podporucznika. Skierowany zostaje do Okręgu AK, gdzie w ramach Kedywu obejmuje dowództwo oddziału partyzanckiego w Inspektoracie Zamość. Oddział jego przeprowadza wiele udanych akcji przeciw okupantowi niemieckiemu, oraz kolaborantom działającym na rzecz Niemiec jak i bolszewików. W lutym 1944 roku zostaje szefem Kedywu Inspektoratu Rejonowego Lublin i Puławy. Tutaj także odnosi wiele sukcesów w walce z okupantem. Najsłynniejszą w tym czasie akcją, była bitwa stoczona w lesie, na drodze koło wsi Krężnica Okrągła położonej obok Bełżyc. Od wiosny 1944 r. przeprowadził 83 akcje bojowe i dywersji pozafrontowej. Po wkroczeniu wojsk sowieckich na Lubelszczyznę pozostaje w konspiracji, podejmując walkę z nowym okupantem. Prowadzi akcje skierowane przeciw UB i MO. W maju 1945 roku oddział ,,Zapory” liczył ok.350 osób. 1 czerwca 1945 roku zostaje rozkazem Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj awansowany na stopień majora, po czym rozpoczyna współpracę z WiN, podporządkowując się dowództwu tej organizacji. Działalność skierowana przeciw nowej władzy w Polsce prowadzi na terenie województw: lubelskiego, rzeszowskiego i kieleckiego. W latach 1945-47 przeprowadza około 60 akcji zbrojnych, wymierzonych w Armię Czerwoną, funkcjonariuszy UB i MO, oraz działaczom i funkcjonariuszom komunistycznym. Nie ufając władzy komunistycznej, nie skorzystał z amnestii, pozostając w konspiracji do czerwca 1947 roku. Podejmuje następnie decyzję o wyjeździe na Zachód, przekazując dowództwo kpt. Zdzisławowi Brońskiemu ps.,,Uskok”.
14 września 1947 r. wyjeżdża z Puław do Warszawy, a stamtąd do Katowic i Nysy. W Nysie zostaje aresztowany wraz z siedmioma podkomendnymi, prawdopodobnie w wyniku zdrady. Wszyscy zostają osadzeni w centralnym więzieniu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego na warszawskim Mokotowie. Na niejawnej rozprawie w dniach 3-15 września 1948 roku Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie orzekł siedmiokrotnie karę śmierci dla ,,Zapory” i parokrotną dla jego podkomendnych. Przeszedł wyjątkowo okrutne śledztwo, w którym oprawcy ubeccy wybili mu zęby, połamali ręce i żebra, złamali nos i zerwali paznokcie. W styczniu lub lutym 1949 roku dokonuje nieudanej próby ucieczki z więzienia, po czym zostaje osadzony w karcerze. W jego grupie, karę śmierci zamieniono na dożywocie tylko wobec Władysława Siła-Nowickiego ps.,,Stefan”. 7 marca 1949 roku ,,Zapora” wraz z swoimi sześcioma podkomendnymi zostaje stracony w mokotowskim więzieniu. Miejsce pochówku do dzisiaj jest nieznane.
23 maja 1994 roku Sąd Wojewódzki w Warszawie rehabilituje mjr cc. Hieronima Dekutowskiego ,,Zaporę”, uznając, że wraz ze swoimi podkomendnymi prowadził działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego. Po więcej informacji odsyłam Was na stronę www.zaporczycy.pl , która poświęcona jest pamięci cichociemnemu mjr Hieronimowi Dekutowskiemu ps. “Zapora” i jego żołnierzom, walczących z okupantem niemieckim a następnie sowieckim. Strona powstała, aby utworzyć kompendium wiedzy o jednym z najsłynniejszych bohaterów antysowieckiej partyzantki, najbardziej znanego i poszukiwanego przez szwadrony NKWD i UB oficera podziemia niepodległościowego.

Henryk Dobrzański (ps. Hubal), 1897 - 1940 r., ur. w Jaśle.
W 1912 r. wstąpił do Polskich Drużyn Strzeleckich, a w 1914 r. zakończył edukację w szkole realnej w Krakowie. W tym samym roku wstąpił do 2. Pułku Ułanów Legionów Polskich (od 1918 r. zmieniono jego nazwę na 2. Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich). „Ze względu na wymagany wiek podał się o rok starszym, biorąc rozbrat z metryką” („Legendy i fakty o Hubalu”). Walczył jako dowódca plutonu, a później szwadronu.
Uczestniczył w polsko-ukraińskich walkach o Lwów (1918-1919). W latach 1919-1921 brał udział w wojnie polsko - bolszewickiej. Za odwagę na polu walki został odznaczony czterokrotnie Krzyżem Walecznych, Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari, a następnie Krzyżem Niepodległości.
W 1926 r. rozpoczął służbę w Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu. Rok później przeniesiono go do 18. Pułku Ułanów Pomorskich i awansowano na stopień majora. W latach 1930-1936 służył w 20. Pułku Ułanów w Rzeszowie, 2. Pułku Strzelców Konnych w Hrubieszowie oraz 4. Pułku Ułanów w Wilnie.
Jako znakomity kawalerzysta brał udział w wielu zawodach hippicznych o randze międzynarodowej; był członkiem polskiej reprezentacji jeździeckiej. W 1925 r. jego drużyna zdobyła w Nicei Puchar Narodów. W tym samym roku, podczas zawodów w Londynie, za osiągnięcia sportowe Dobrzański otrzymał od księcia Walii, Edwarda specjalną nagrodę – złotą papierośnicę. Dobrzański był również zawodnikiem rezerwowym w składzie polskiej ekipy na igrzyska olimpijskie w Amsterdamie w 1928 r.
We wrześniu 1939 r. Dobrzański został zastępcą dowódcy rezerwowego 110. Pułku Ułanów w Wołkowysku. Walczył z bolszewikami na Grodzieńszczyźnie. Gdy pod Kolnem rozwiązano pułk, 22 września wyruszył na czele 180 ułanów na odsiecz Warszawie. W okresie PRL ukrywano te fakty.
Po kapitulacji stolicy przedostał się wraz ze swymi żołnierzami na Kielecczyznę. W grudniu 1939 r. Dobrzański utworzył Oddział Wydzielony Wojska Polskiego. Jednostka zachowała organizację regularnego wojska, ale stosowała taktykę partyzancką. W tym czasie Dobrzański przyjął pseudonim "Hubal". Liczebność oddziału operującego w rejonie Gór Świętokrzyskich wzrosła do ponad 320 żołnierzy.
Od końca 1939 r. do wiosny 1940 r. oddział Dobrzańskiego stoczył z Niemcami wiele potyczek i bitew, m.in. pod miejscowościami: Cisownik, Huciska, Szałasy.
Niemcy prowadzili działania odwetowe wobec ludności cywilnej mordując i paląc wiele wsi na szlaku działalności oddziału "Hubala". Z końcem kwietnia 1940 r. oddział przeniósł się w lasy spalskie. W okolicach Anielina mjr Dobrzański i jego żołnierze zostali okrążeni przez oddział SS, batalion piechoty Wehrmachtu i kompanię czołgów – ogółem ok. tysiąca Niemców.
30 kwietnia 1940 r. podczas próby cichego przedarcia się przez kordon sił wroga, ułani wpadli w zasadzkę. Jedna z kul śmiertelnie raniła mjr. "Hubala". Po więcej informacji odsyłam na stronę www.majorhubal.pl

Antonina Grygowa, "Ciotka Antonia", "Mateczka", 1898 - 1980 r., patriotka i działaczka społeczna, właścicielka znanej lubelskiej piekarni. Od pierwszych dni września 1939 r. wraz z córkami: Zofią, Hanką i Wandą, pomagała uchodźcom i żołnierzom, przebywającym na dworcu kolejowym w Lublinie.
Po krwawej bitwie pod Wólką Lubelską, na apel szpitala „Unii”, pojechała na pobojowisko i przywiozła stamtąd trzech ciężko rannych żołnierzy (jednym z nich był pchor. Zygmunt Sowiński).
Wkrótce po utworzeniu przez Niemców jenieckiego obozu na terenie Lubelskiej Wytwórni Samolotów, pod pretekstem codziennego dowożenia pieczywa i konwi z mlekiem, Antonina z Hanką przemycały cywilne ubrania dla żołnierzy, których wyprowadzały jako pracowników piekarni. Po wymianie jeńców polskich na żydowskich, część z nich zatrudniono do transportu towarów zakupionych w mieście. Przy odbiorze pieczywa z piekarni przy ul. Orlej, mimo obecności strażnika, zawsze do koszów wrzucano nadliczbowe bochenki, a pod nimi papierosy, tłuszcz, mydło i lekarstwa. Jeńcy korzystający z przepustek zjawiali się w niedzielne popołudnia w mieszczącym się nad piekarnią mieszkaniu Grygów przy ul. Orlej, gdzie otrzymywali pomoc i odpoczywali w gościnnej atmosferze.
W czasie wysiedlania Żydów, Antonina przyjęła dwie młode Żydówki: Lusię Hufnagel i Czesię Mamet, opiekowała się nimi przez całą okupację ( obie przeżyły i po wojnie dziękowały za uratowanie im życia). Przez sześć miesięcy pod opieką Antoniny pozostawało niemowlę urodzone przez więźniarkę Zamku Lubelskiego. Antonina nie należała do partii politycznych, jednak dom na Orlej był skrzynką kontaktową dla ZWZ AK i Batalionów Chłopskich. Gdy przyjeżdżali chłopcy z Kedywu, znajdowali schronienie u Antoniny i jej siostry Jacenty Ziemskiej. W 1940 roku z oflagów i stalagów zaczęły napływać do rodziny Grygów na Orlą listy i prośby o paczki. Antonina i jej córki natychmiast podjęły funkcję „mateczek wojennych”, a liczba podopiecznych ciągle rosła. Paczki i korespondencja dla jeńców wojennych były legalne, natomiast kontakty z więźniami obozów koncentracyjnych były zakazane przez władze obozu i stanowiły nieustanne zagrożenie. Po uzyskaniu nazwiska więźnia, Antonina wysyłała paczkę jako „ciotka Antonina” nosząca nazwisko adresata/więźnia. Jeszcze bardziej niebezpieczne było przekazywanie grypsów, lekarstw i szczepionek przez cywilnych pracowników zatrudnionych przy rozbudowie kanalizacji na Majdanku. Kontaktowali się oni z więźniami, a byli to lekarze i łączniczki Międzynarodowej Pomocy Więźniom: dr Henryk Wieliczański, Lucyna Werewska, Janina Siwińska.
Po pracy w piekarni Antonina wracała do domu, w którym Zofia z przyjaciółmi przygotowywały paczki, zasiadała wraz z nimi do korespondencji oficjalnej i nielegalnej /grypsy/. W nocnych godzinach mistrzowskie ręce pana Franciszka Grygi wraz z pracownikami wypiekały chleb dla więźniów Zamku, Majdanka, Auschwitz i Dachau. Wysyłając paczki przez PCK można było do chleba dołączyć trochę tłuszczu, cebulę i czosnek. W „prywatnych” paczkach ciotki Antoniny były również inne, cenne domowe wyroby, niestety często rekwirowane przez Niemców. Na chleb czekały także szpitale, sierocińce i mieszkańcy Lublina. W styczniu 1941 r. PCK dziękował Antoninie za bezinteresowny wypiek pieczywa i pierników dla biednych dzieci na gwiazdkę 1940 r. Rada Główna Opiekuńcza dziękowała również za pieczywo otrzymywane w okresie 1943-1944 r. Niemcy nie przejęli piekarni uważając ją za niewielką, ale jej funkcjonowanie uzależniali od codziennej dostawy pieczywa dla instytucji niemieckich. W ostatnich tygodniach okupacji Antonina z córkami i przy pomocy mieszkańców Lublina zorganizowała szpitalik. Zaraz po ucieczce Niemców Antonina z rodziną otworzyła jadłodajnię dla uchodźców i więźniów wracających z obozów.
Powojenne życie rodziny Grygów nie było łatwe, piekarnię upaństwowiono. Po wielu latach, dzięki staraniom byłych więźniów zezwolono Antoninie na krótki wyjazd do Anglii, na zaproszenie uratowanego z pobojowiska w Wólce Lubelskiej Zygmunta Sowińskiego.
Na wniosek więźniów Majdanka jedną z lubelskich ulic w pobliżu obozu, nazwano imieniem Antoniny Grygowej. Ciotka Antonia, wojenna „Mateczka” spoczywa obok męża i córek na cmentarzu przy ulicy Lipowej (sekcja 2). Informacje: www.grygowa.pl

Lucyna Herc, 1917 - 1944 r. W 1933 r. podjęła studia na Uniwersytecie Warszawskim. W latach 1937 – 1939 studiowała w Paryżu na wydziale chemii. Do kraju powróciła latem 1939 r. Do kraju przyjechała latem 1939 na wakacje i tu zastał ją wybuch wojny. Jesienią tegoż roku wyjechała do Lwowa, wstąpiła do Komsomołu i na Politechnice Lwowskiej kontynuowała studia, aktywnie zaangażowała się w działalność komitetu studenckiego. W czerwcu 1941 opuściła zajęty przez ZSRR Lwów i wyruszyła na wschód. Przez dwa lata podróżowała po ZSRR utrzymując się z pracy w różnych zawodach m.in. jako sanitariuszka, robotnica rolna, rybaczka oraz robotnica w przemyśle chemicznym. W końcu 1943 wstąpiła do formowanej 3 Pomorskiej Dywizji Piechoty im. Romualda Traugutta 1 Armii WP w której początkowo pełniła w pułku funkcję instruktorki propagandy. Na własną prośbę została przeniesiona do Polskiego Samodzielnego Batalionu Specjalnego (szkolił żołnierzy, którzy jako dywersanci mieli być przerzucani na zaplecze sił niemieckich) w którym była instruktorką wyszkolenia minerskiego, a następnie skierowana na kurs dowódców oddziałów partyzanckich. W maju 1944 w stopniu podporucznika włączona do grupy spadochronowej i zrzucona na teren Lubelszczyzny, gdzie dołączyła do oddziału partyzanckiego, którym dowodził mjr Czesław Klim, a działającego w lasach parczewskich. Po wyzwoleniu Lubelszczyzny spod okupacji hitlerowskiej została przeniesiona do służby w 9 Pułku Piechoty DP, w którym została wyznaczona na stanowisko zastępcy dowódcy do spraw polityczno–wychowawczych w kompanii fizylierów. Uczestniczyła w walkach na przyczółku pod Warką i Magnuszewem pełniąc służbę w patrolach zwiadowczych. Podczas próby sforsowania Wisły w Warszawie 17 września 1944 została ciężko ranna w obie nogi. Przewieziona do szpitala chirurgicznego nr 4 w Otwocku i poddana amputacji obu nóg. Zmarła 22 października 1944 i pochowana jest w kwaterze wojskowej na warszawskich Powązkach.

Drodzy Czytelnicy, mam nadzieję, że nawał informacji was nie odstraszy od lektury kolejnych postów. Ale zanim kolejna odsłona naszych poczynań należy wam się jeszcze fotka Andrzeja, który z pomocą swoich współpracowników i członków grupy rekonstrukcyjnej opowie młodzieży z osiedla im. Antoniny Grygowej ważną, ale i tragiczną zarazem historię patronów ulic tej części Lublina.
Następnym razem spotykamy się w sytuacji terenowej na Felinie. Warsztaty czas zaczynać!
Pozdrawiam 
Basia





wtorek, 9 września 2014

Kto jest kim? czIII

Dziś będzie męsko. Przedstawię Wam  Adriana, który będzie tworzyć, konstruować i rekonstruować  z najmłodszymi uczestnikami projektu.
Teatr to dla Adriana pasja i styl życia. Jest aktorem i reżyserem w Teatrze Realium. Prowadzi warsztaty teatralne w oparciu o różne metody i techniki. Dotychczas współpracował z zawodowymi aktorami jak i ludźmi którzy chcą się dobrze bawić i rozwijać poprzez teatr. 
Adrian będzie pracował z uczniami SP Nr 31 w Lublinie. Zadaniem grupy będzie stworzenie podczas warsztatów teatralnych spektaklu ulicznego nawiązującego do ulic znajdujących się w tej części naszej dzielnicy. Jest to iście dendrologiczno - ornitologiczne wyzwanie, gdyż dotyczy ulic m.in. takich jak: Akacjowa, Bukowa, Czereśniowa oraz: Żurawia, Jastrzębia, Sokola, Sowia, Puchacza, Łabędzia, Szczygla, Pawia. Ulice te znajdują się zarówno w dzielnicy Bronowice, jak i na sąsiadującym z nią Kośmiku, który to zajmuje obszar obejmujący tereny położone po prawej stronie ulicy Władysława Kunickiego i rzeki Czerniejówki, ograniczone od wschodu ulicą Droga Męczenników Majdanka, a od północy linią kolejową wiodącą do Chełma.
Nazwa dzielnicy wywodzi się od Michała Kośmińskiego, właściciela dóbr stanowiących część dzisiejszego Kośminka. Dzielnica Kośminek powstała na terenie wyodrębnionym z  gruntów wsi Bronowice (o tej dzielnicy też dzisiaj poczytacie). Początkowo  przemysłowa, ulokowana poza granicami miasta i obejmująca włości należące do Michała Kośmińskiego. Wybudował on w roku 1861 r. młyn parowy zajmujący kwartał między ulicą Długą, ówczesną Mostową (obecnie Garbarską) i rzeką Czerniejówką. Obok młyna Kośmiński zamierzał założyć wzorcową osadę robotniczą, która miałaby obejmować obok kilku zakładów przemysłowych także domy robotników i oficjalistów oraz park miejski. Planów tych nie udało się zrealizować z powodu bankructwa przemysłowca. Dzielnica ta została włączona w granice administracyjne miasta Lublina w dniu 15 października 1916 r.
Największy rozwój dzielnicy przypadł na 1 ćw. XX w.Wprawdzie młyn zlikwidowano a nowi jego właściciele Zylberowie urządzili na tym miejscu gorzelnię. Działała tutaj również garbarnia Luchta i Rubinsztajna oraz suszarnia cykorii Frajtaga. W 1901 r. zamożny przemysłowiec żydowski, Sender Zylber wybudował przy ulicy Mostowej (dzisiejsza Garbarska), Fabrykę Wódek i Likierów "Kośminek". W tym nowoczesnym i zelektryfikowanym zakładzie produkowano koszerną wódkę, tzw. pejsachówkę (funkcjonowały do II wojny światowej). Ponadto w październiku roku 1927 firma Ulen rozpoczęła przy ulicy Długiej budowę pierwszej elektrowni w Lublinie, którą została zamknięto1 marca 1993 roku, aktualnie budynkach jakie pozostały mieszczą się biura.
Zabudowa dzielnicy uniknęła przekształcenia w nowoczesne w latach PRL-u osiedla z tzw. wielkiej płyty. Wynikało to z bardzo chaotycznej pierwotnej zabudowy jak i trudności wynikających z położenia tego terenu, rozmieszczonego w znacznej części na wzgórzu. Dzisiejszy Kośminek to mieszanka pojedynczych wieżowców i bloków oraz licznych domków pamiętających jeszcze czasy przedwojenne.

Po drugiej stronie Drogi Męczenników Majdanka znajduje się dzielnica Bronowice (gdzie przeważają ulice ptasie). Przyjmuje się, że nazwa Bronowice jest nazwą patronimiczną i pochodzi od słowa Bron, będącego imieniem skróconym z pełnego, dwuczłonowego imienia Bronisław. Inne hipotezy dotyczące pochodzenia tej nazwy to: od imienia Bruno lub nazwy osobowej Brun, ponieważ była ona dawniej zapisywana także jako Brunowice,  jako oznaczenie miejsc usytuowania zapór w postaci bron będących urządzeniami obronnymi ("brona" - opuszczana krata, zagradzająca bramę).
Bronowice początkowo stanowiły wieś leżącą na prawym brzegu Bystrzycy, którą  w roku 1342 król Kazimierz Wielki sprzedał za 140 grzywien praskich wójtowi Franczkowi. Osada była własnością kolejnych wójtów lubelskich aż do 1504 roku, gdy od synów Stanisława Morsztyna odkupiła ją rada miejska Lublina. W posiadaniu miasta Bronowice były do roku 1755, kiedy to wieś sprzedano w celu pokrycia długów miejskich Antoniemu Ludwikowi z Bończy Bonieckiemu. Trzy lata później ponownie wróciła do Lublina. W 1822 r. osada została wydzierżawiona wieczyście (najpierw A. Makarewiczowi, następnie rodzinie Chruścielewskich), a w roku 1864 miasto zrzekło się do niej prawa własności. Ostatnimi właścicielami folwarku byli Sachsowie, który należał do nich do dnia 15 października 1916 r. Od tego dnia wieś włączono w granice administracyjne miasta Lublina.
 Na terenie wsi Bronowice od najdawniejszych czasów istniały kopalnie kamienia wapiennego tzw. Wapniaka. Jego wydobyciem i wypalaniem w piecach zwanych wapiennikami zajmowała się ludność osady.
Bronowice słynęły również z doskonałej źródlanej wody o własnościach leczniczych. W 1811 r. P. Baliński wystawił przy ulicy Bronowickiej, nad rzeką Czerniejówką, łazienki dla użytku publicznego. W roku 1869 Emeryk Chruścielewski urządził Park na Bronowicach. Został on przejęty w roku 1875 przez miasto i urządzony według projektu technika miejskiego Aleksandra Zwierzchowskiego. Park ten, zwany Foksal od nazwy kawiarni stojącej na jego skraju, stał się jedną z największych atrakcji Lublina.
Na II poł. XIX w. przypada znaczny rozwój przedmieścia pod względem przemysłowym. Bezpośredni wpływ na ten stan miało otwarcie w roku 1877 linii kolejowej zapewniającej połączenie Lublina z Warszawą i Kowlem. Największym z powstałych tutaj zakładów były Zakłady Mechaniczne E. Plage i Laśkiewicz, wybudowane w latach 1899 - 1902. W roku 1935 uległy one przekształceniu w Lubelską Wytwórnię Samolotów.
Po II wojnie światowej doszło do zahamowania rozwoju dzielnicy pod względem przemysłowym jak i reprezentatywnym. Jedynym większym zakładem na tym obszarze były Lubelskie Zakłady Naprawy Samochodów, które usytuowano na terenie należącym niegdyś do fabryki E. Plage i Laśkiewicza. Także budownictwo mieszkaniowe nie podlegało takiemu rozwojowi, jak w pozostałych częściach miasta. Wyjątek stanowiły trzy duże osiedla ulokowane na terenach byłego lotniska oraz na gruntach przyległych, a mianowicie: ZOR Bronowice I wybudowane w latach 1954-1956 i Bronowice II i III powstałe w latach 1956-1969. Ponieważ jednak obszar ten należy częściowo do dzielnicy Majdan Tatarski, przyjmuje się niekiedy, że powyższe osiedla znajdują się już na jej terenie a nie na Bronowicach. Dzielnica Bronowice uniknęła zatem większości przemian jakim poddawane było miasto w myśl założeń przyjętych za czasów PRL-u, zachowując tym samym w znacznym stopniu swój podmiejski charakter.
Pozdrawiam
Basia

czwartek, 4 września 2014

Kto jest kim? cz.II

Dzisiaj króciutko...
Na wstępie informacja o pierwszych warsztatach. Uczniowie SP Nr 52 na Felinie zmierzą się z "królewskimi" ulicami swojej dzielnicy już 17 września. Startujemy od 8.00. Za przebieg potyczki odpowiedzialny jest Krzysztof, którego poznaliście wczoraj. Przygotowana przez niego gra wymaga znajomości faktów z życia patronów ulic, ale również topografii dzielnicy. I nic poza tym nie mogę powiedzieć... (relacja oczywiście będzie na blogu, uczestników zachęcam do komentowania i dzielenia się wrażeniami z gry)
A teraz przechodzimy do sedna dzisiejszego posta.
Z pewnością to jedyna okazja, by zobaczyć tego jegomościa, ponieważ od teraz będzie on zasłonięty kamerą lub aparatem fotograficznym. O kim mowa? O Andrzeju, który przez cztery miesiące naszej pracy warsztatowej będzie dokumentował Wasze zmagania z ulicami i ich patronami, by na zakończenie projektu zaprezentować reportaż okraszony ciekawostkami, wywiadami z uczestnikami oraz, oczywiście relacjami z warsztatów, prób i innych projektowych działań.
Panie i Panowie, mam zaszczyt przedstawić, oto i On, nasz reportażysta, Andrzej Kisiel, dziennikarz telewizyjny TVP Szczecin z 20-letnim stażem. W Lublinie od ponad 2 lat realizuje filmy o historii i współczesności miasta, autor wielu reportaży telewizyjnych.  Jego hobby to: historia, kultura, lotnictwo.

Relacje z warsztatów będą dostępne również na naszym blogu, więc, jeśli nie chcecie czekać do grudniowej premiery reportażu zapraszam na bloga.
Mówiłam, że będzie krótko :-)
Pozdrawiam



środa, 3 września 2014

Kto jest kim?

Zespół projektu "O Grygowej z Tetmajerem wśród Łabędzi na Akacji" wita w nowym roku szkolnym!
W poprzednim poście pisałam o naszych parterach i osobach zaangażowanych
w realizację warsztatów w poszczególnych szkołach. Nadszedł czas na spotkanie z nami twarzą w twarz. Najpierw wirtualnie, za pomocą bloga, a już niebawem na warsztatach. 
Jako pierwszego poznacie Krzysztofa, który, za pomocą tylko sobie znanych trików będzie wspólnie z uczniami Szkoły Podstawowej Nr 52 im. Marii Konopnickiej odkrywał "królewskie" ulice w dzielnicy Felin.
Otóż, nie wiem, czy wiecie, ale Krzysztof od czterech lat realizuje i projektuje gry miejskie na terenie Lublina, a także w innych destynacjach. W ten niebanalny sposób promując wiedzę o regionie wśród dzieci
i młodzieży. Być może mieliście okazję już go spotkać, ponieważ regularnie oprowadza uczniów szkół
z Lublina i z całej Polski po Lubelszczyźnie. Prowadzi również spotkania z wykorzystaniem multimediów. Od ośmiu lat profesjonalnie zajmuje się pilotażem i realizacją różnorodnych przedsięwzięć turystycznych
i kulturalnych. W zimie - prócz podróży - szkoli jako instruktor narciarstwa.
W naszym projekcie Krzysztof wraz z uczniami klas piątych SP Nr 52 uda się w teren, tj. różne zakamarki dzielnicy Felin, gdzie młodzi uczestnicy projektu uczestniczyć będą w grze miejskiej o swojej dzielnicy.
Dla niewtajemniczonych dodam, że lubelski Felin to dzielnica mieszkaniowo - akademicka położona we wschodniej części miasta, przy trasie do Świdnika.
Początkowo powstał tam folwark utworzony z części dóbr królewskich Tatary, które Katarzyna II nadała hrabiemu Adamowi Ożarowskiemu. Później właścicielem terenów był Emanuel Graf, który nadał folwarkowi nazwę od imienia swojej żony Feliksy. W 1913 roku Felin przeszedł w ręce Erazma Plewińskiego, którzy przekazał majątek Lubelskiemu Towarzystwu Rolniczemu. W czasie II wojny światowej dobra należały do oficera niemieckiego. Po wyzwoleniu w 1944 r. w majątku swoją siedzibę miał Polski Sztab Partyzancki zarządzający działalnością polskich komunistycznych oddziałów partyzanckich na terenach okupowanych. Po 1945 roku majątek upaństwowiono i przekazano Uniwersytetowi Marii Curie - Skłodowskiej, a później Uniwersytetowi Przyrodniczemu..
Prekursorem dzielnicy było Osiedle Felin, które w czasie intensywnej rozbudowy zyskało nazwę Osiedla Jagiellońskiego. Obecny swój kształt dzielnica zyskała na mocy Uchwały Rady Miasta nr 896/XXXVIII/2006 z dnia 23-02-2006r, określającej granice od wschodu -wschodnia granica miasta, od południa -Droga Męczenników Majdanka, od zachodu ul. Lucyny Herc i od strony północnej tereny PKP.
Na Felinie swoją siedzibę ma Uniwersytet Przyrodniczy. Obok obiektów dydaktycznych i akademików Manhattan i Broadway znajdują się pola doświadczalne Uniwersytetu Przyrodniczego. W bezpośrednim sąsiedztwie w okresie PRL wybudowano zajezdnię autobusową MPK.
24 września 2007 roku Prezes Rady Ministrów RP podpisał rozporządzenie rozszerzające granice Specjalnej Strefy Ekonomicznej Euro-Park Mielec. Tak powstała położona w północno wschodniej części dzielnicy Podstrefa Lublin gromadząca na swoim terenie szereg inwestorów. Powstało tam między innymi Centrum Ekspedycyjno –Rozdzielcze Poczty Polskiej na ścianę wschodnią (tzw sortownia Poczty Polskiej).
Główne ulice Felina to: ul. Władysława Jagiełły, ul. Zygmunta Augusta, ul. Królowej Jadwigi, ul. Kazimierza Jagiellończyka.
Poniżej główni bohaterowie dzisiejszego posta, czyli dzielnica Felin i Krzysztof.
Pozdrawiam
Basia